Julka i Marysia

Poznajcie Julię i Marysię, mamy półtorarocznej Kory. Rodzina mieszka w Warszawie z psem Jaggerem.

Poznały się przez gadu-gadu, gdy Julia miała 18, a Marysia 22 lata. Julia szukała przyjaźni i nowych znajomości, a Marysia bratniej duszy. Dobrze im się rozmawiało, ich wzajemna fascynacja rosła i tak zostały parą.

Czas poznawania się dla obu był to okres nauki i egzaminów – Julia była przed maturą, Marysia pisała pracę licencjacką. Dodatkowo, obie zmagały się w tym czasie z problemami rodzinnymi – rozwodzili się rodzice Julii, a tata Marysi ciężko chorował. Udało im się to przetrwać dzięki wzajemnemu wsparciu.
Teraz obie mają wykształcenie pedagogiczne, skończyły studia w tym kierunku.
Julia chciała być młodą mamą: „Ważne było dla mnie żeby przed 25 rokiem życia urodzić dziecko, bardzo chciałam, by miało ono kontakt z młodymi jeszcze dziadkami i pradziadkami”.

Początkowo to Marysia miała zajść w ciążę, ale po roku bezskutecznych prób zdecydowały, że próbę podejmie Julia. Para zdecydowała się na dawcę, którego znalazła przez Internet. Mężczyzna zgodził się być dawcą, gdyby Julia i Marysia zdecydowały się na kolejne dziecko. Kobiety wybrały tę opcję, ponieważ w Polsce pary homoseksualne nie mogą legalnie skorzystać z banku spermy, a względy finansowe nie pozwoliły im na skorzystanie z inseminacji za granicą. Para będzie się starała w przyszłości, żeby to Marysia zaszła kolejną ciążę. Jednak, jak wiemy, w Polsce leczenie niepłodności jest praktycznie niedostępne dla par jednopłciowych oraz samotnych kobiet.

Julia urodziła Korę. Przy porodzie kobiety spotkały się z pełną akceptacją personelu medycznego: Usłyszały: „Zobaczcie, mamy, to wasza córka”.

W żłobku, jako opiekunki, Kora ma podane obie mamy. To jest dla nich ważne.

Kobiety mają wszystkie upoważnienia dotyczące kwestii zdrowotnych, mają również notarialne oświadczenia woli, że w razie śmierci Julii jej życzeniem jest, aby Korą zajmowała się Marysia. Wiadomo, że nie jest to wystarczające zabezpieczenie prawne.

Najszybciej Julię i Marysię jako parę zaakceptowała młodsza siostra Julii. Ojciec Julii początkowo był przeciwny parom jednopłciowym, szczególnie w kwestii posiadania dzieci. Jednak kiedy robił research stwierdził, że to normalne, a w swoim otoczeniu ma więcej tęczowych rodzin. Teraz jest bardzo zaangażowanym tatą i dziadkiem, obie zawsze mogą na niego liczyć.

Całkowicie zmienił też `zdanie o osobach LGBT+. „Najlepszym przykładem na to, że nasza otwarta postawa się opłaciła jest postawa mojego taty, który ostatnio zapowiedział, że na najbliższą poradę równości pójdzie razem z nami i Korą, że chce wspierać całą tęczową społeczność” – mówi Julia. Kiedyś w rozmowie z ojcem Julia użyła określenia „Taka rodzina jak nasza”, tata na to: „Nie <<taka jak wasza>>, po prostu normalna rodzina „.

Niestety mama Julii nadal ma problem z akceptacją swojej córki i jej rodziny. Mimo tego, bardzo kocha wnuczkę i jest zaangażowaną babcią. Postawa mamy Julii, przy braku realnego zabezpieczenia prawnego ich rodziny powoduje, że kobiety pozbawione są poczucia bezpieczeństwa – mogą sobie tylko wyobrażać, jak zostanie potraktowana Marysia, jeśli Julii coś by się stało i pojawiłaby się kwestia opieki nad ich wspólnym dzieckiem.

Natomiast reszta rodziny – babcie, dziadkowie, pradziadkowie i prababcie traktują ich rodzinę z dużą akceptacją i serdecznością.

Zawsze starają się otwarcie mówić o swojej orientacji. Szczerość w kontaktach z ludźmi jest dla nich bardzo ważna. Uważają, że ukrywając prawdę skazałyby się na ciągłe udawanie, nieustanne aktorstwo poza domem i podwójne życie.

„Nie miałyśmy ani jednej sytuacji, by dyskryminowali nas ludzie, ale miałyśmy wielokrotnie sytuacje, w których dyskryminują nas przepisy. Natomiast świat się zmienia i widać, że biurokracja, polityka nie nadążają za otwartością społeczną” – mówi Marysia.

„Mamy wszystkie dokumenty, jakie możemy mieć, niestety nie rozwiązują one znacznej części naszych problemów. Tylko ślub rozwiązałby wszystkie kwestie, łącznie z opieką nad Korą i możliwością dziedziczenia.”
Marysia: „Mamy nadzieję, że zanim na świecie pojawi się nasza kolejna pociecha przepisy w Polsce będą już inne.”.
Julia: „Mamy dziecko, więc w przypadku ślubu nie chodzi już przecież tylko o nas. Kwestia romantyczne odeszły na drugi plan, to prawa dające małżeństwu równość są dla nas ważne w tej sytuacji.”

Brak ślubu utrudnia załatwienie większości spraw urzędowych, m.in. becikowego, świadczenia 500+ wniosku o urlop macierzyński, czy wyrobienia paszportu, ponieważ prawo wymaga w tych przypadkach przedstawienia dokumentu ojca. „To ciągłe tłumaczenie naszej sytuacji jest dla mnie upokarzające” – mówi Julia i dodaje: „To wszystko jest nienormalne, jesteśmy rodziną, razem utrzymujemy i wychowujemy nasze dziecko!”.
Marysia: „Ludzie nie zdają sobie sprawy, że my musimy się ciągle mierzyć się z tym co się stanie z dzieckiem, jeśli którejś z nas coś się stanie złego. I musimy prowadzić takie trudne rozmowy o naszej śmierci i mieć na takie sytuacje jakiś plan a i plan b.”

Marysia, Julia i Kora cierpliwie czekają aż prawodawcy je zauważą i przyznają, że są tym, kim są w rzeczywistości – rodziną.

Prawo w Polsce musi się zmienić – wesprzyj naszą kampanię tutaj i tutaj