Ola i Karolina

Poznajcie Olę i Karolinę – dwie mamy czteroletniego Olka i rocznej Jagienki. Cała rodzina mieszka w Warszawie, razem z dwoma psami i kotem.

Na dobre i złe połączyła je już pierwsza randka – dwa tygodnie pisania w internecie zaowocowały przyjaźnią i związkiem. Ola od początku była pewna, że chce założyć rodzinę i mieć dzieci. Dla
Karoliny nie było to takie oczywiste – i wiedziała na pewno, że nie chce być w ciąży. Niestety, żadna ciąża Oli nie były czasem magii. Przy pierwszym dziecku Karolina i Ola przeżyły ogromny stres,
martwiąc się, czy Olek będzie zdrowy, czy będzie widział, czy będzie słyszał. Po urodzeniu ich synek, w związku z problemami ze zdrowiem, przez cały pierwszy rok swojego życia był pod stałą opieką lekarzy. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i Olek jest zdrowy!

Mimo tego, że pierwsze badania ich synka po porodzie obie kobiety wspominają jako najgorsze kilka minut w życiu, instynkt macierzyński zwyciężył – i zdecydowały się na kolejne dziecko. Kolejne dwie ciąże zakończyły się poronieniem, mimo tego spróbowały jednak jeszcze raz – i tak urodziła się Jagienka, biologiczna siostra Olka. W czasie ostatniej ciąży Oli tak bardzo denerwowały się ryzykiem kolejnego poronienia, że znów trudno było im cieszyć, a rodzinę i znajomych zaczęły informować dopiero w 5 miesiącu. Karolina przyznaje, że tak naprawdę poczuła się mamą dopiero gdy na świat przyszedł Olek i gdy pierwszy raz go zobaczyła.

Kobiety nie ukrywają przed nimi, że są parą i rodziną.
Zarówno Ola, jak i Karolina uważają, że w społeczeństwo w Polsce jest już gotowe na pary jednopłciowe i ich dzieci. Dowody na to znajdują codziennie, na przykład w relacjach sąsiedzkich. W bezpośrednim otoczeniu nie spotykają się z odrzuceniem, czy negatywnymi komentarzami na swój temat.

Zdarzyło się, że zgubiłyśmy dowód osobisty Olka i jedna z sąsiadek odniosła go z karteczką „mój mąż znalazł dowód Pani synka”. Karteczka była zaadresowana do Karoliny, bo sąsiedzi doskonale wiedzą, że Karolina też jest mamą Olka. To był bardzo miły, ale i bardzo naturalny gest.

Dla rodziny bardzo ważny był wybór przedszkola. Olek chodzi do takiego, w którym jest Dzień Rodziny, a nie tylko Dzień Mamy czy Taty. Dla tęczowej rodziny to bardzo istotne.
Po przemyśleniach, Ola i Karolina nie zdecydowały się na wspólną zmianę nazwiska, czy na ślub za granicą.

Chciałybyśmy obu tych rzeczy, gdyby pozwalało na nie prawo, traktując nas na równi z innymi rodzinami. W tej chwili wymaga to konieczności lawirowania między przepisami. To, że będziemy miały wspólne nazwisko nie spowoduje, że w szpitalu czy w szkole będziemy traktowane jako para, jako rodzina dwóch mam, tylko raczej jako siostry – a to nieprawda.

Podobny stosunek mają do ślubu za granicą. Jego zawarcie nie przyniesie im realnej zmiany i równych praw. Chcą zmiany polskiego prawa.
Zapytane o ewentualny wyjazd z Polski – wykluczają go, mówiąc, że są z Polską emocjonalnie związane, mają tu rodziny, przyjaciół i pracę. Mają tu korzenie i więzi, chcą żyć – szczęśliwie – w Polsce. Mówiąc o tym, wspominają bardzo ważną dla ich rodziny osobę – mamę Oli, która była podporą dla nich obu. To ona krótko przed swoim odejściem wspierała je w podjęciu decyzji o tym, żeby spełniły się jako mamy, żeby założyły własną rodzinę.

Zdarzają się sytuacje, które je zaskakują – np. wizyta u rodziny na wsi i spotkanie z ponad 80-letnią ciocią, która popiera partię rządzącą. Stereotypowo można by założyć, że będzie do nich negatywnie nastawiona. Tymczasem usłyszały:

mnie nie obchodzi jaką one są rodziną! Ważne, że bije od nich
szczęście i miłość.

To przykłady tego rzeczywistego stosunku społeczeństwa do tęczowych rodzin, które Ola i Karolina pieczołowicie kolekcjonują – tak jak zdanie lekarki, która leczyła Olka: jakie Ty masz, chłopie, szczęście, że masz dwie mamy!. Czasami jest w nich obawa odnośnie do reakcji otoczenia na ich rodzinę, ale w większości przypadków okazuje się zupełnie nieuzasadniona. Stykają się niekiedy
stereotypami kreowanymi przez polityczną nagonkę na osoby LGBTQ+. Jednak zazwyczaj, gdy ludzie poznają je w codziennym życiu – zwyczajne osoby, fajne lesbijki z dziećmi, to nawet ci uprzedzeni zmieniają swoje nastawienie.

Karolina czuje się w 100% mamą Olka i Jagienki. Jak mówi, Ola dała jej na to przestrzeń, poczucie bezpieczeństwa i pewność, że jest mamą dzieciaków na równi z nią. Niestety, mimo że Karolina jest ich rodzicem, stale towarzyszy jej obawa – jak każdej tęczowej rodzinie w Polsce. Jeżeli cokolwiek złego
stałoby się Oli, to Karolina nie ma żadnej pewności, że dzieci z nią zostaną. I choć dziewczyny wiedzą, że rodzina Oli nie będzie walczyć z Karoliną o Olka i Jagienkę, to jednak fakt, że prawo traktuje je jak obce osoby, jest dla nich ogromnym zagrożeniem.

Jak same mówią najgorsze jest to, że brak regulacji prawnych oznacza dla nas bycie zdanymi na łaskę i niełaskę obcych ludzi, którzy mogą twierdzić, że wcale nie jesteśmy rodziną. Nie wiadomo, na jakiego sędziego trafimy, jakie będzie miał przekonania czy światopogląd.

A to miłość definiuje rodzinę. Miłość to rodzina, rodzina to miłość.

Prawo w Polsce musi się zmienić – wesprzyj naszą kampanię tutaj i tutaj

Opracowanie: Agata Korycka, foto: Grzegorz Krzyżewski