Zyta i Ewa
Poznajcie Zytę i Ewę z Koszalina, mamy 3,5 letniej Heleny i 3 letniej Hani.
Zyta i Ewa są razem od 10 lat. Poznały się przez Internet. To Zyta napisała do Ewy. Ich pierwsza randka odbyła się w kompletnie nieromantycznym anturażu, bo na kawie w McDonaldzie, tylko on był tego dnia otwarty.
Miłość przyszła szybko i połączyła je w rodzinę.
Postanowiły, że chcą być matkami, że chcą stworzyć rodzinę. Zdecydowały się na równoczesne ciąże, no prawie równoczesne. Zyta jest biologiczną mamą Hani, a Ewa Heleny. Dziewczynki są biologicznym rodzeństwem. Zyta: „Rodzin heteroseksualnych nie pyta się o to skąd się wzięło dziecko, czy skąd się wziął dawca. To są prywatne sprawy każdej rodziny.
Dziewczyny chciały, aby dzieci dobrze dogadywały się między sobą, miały jak najlepszy kontakt. Plan się powiódł, dziewczynki są właściwie równolatkami, jest między nimi tylko pół roku różnicy. Dziewczynki czasami, przez osoby postronne, brane są za bliźniaczki.
Istotne w ich przypadku były też względy praktyczne. Zyta prowadzi swoją kancelarię i musiała szybciej wrócić do pracy. Ewa mogła być rok na urlopie macierzyńskim i dlatego przejęła opiekę nad obiema dziewczynkami. Nie było to proste, ponieważ Zyta nadal karmiła Hanię piersią. Ewa wspomina ten czas jako codzienne wyprawy, bo nie jest tak łatwo zabrać się w podróż z dwójką maleńkich dzieci.
Dziewczyny były obecne przy swoich porodach, Zyta z myślą, że też tu trafi za parę miesięcy. Z porodu pamięta między innymi, jak Ewa wkurzona powiedziała: „Nie mów do mnie teraz, mam skurcz! „. Zyta natomiast rajd na porodówkę odbyła w noc sylwestrową, Hania postanowiła urodzić się pierwszego dnia kolejnego roku. Ewa była obecna przy porodzie partnerki, musiała tylko wyjść na chwilę ze względu na cesarskie cięcie.
„Nasze córki to ogień i woda. Są do nas bardzo podobne fizycznie, odziedziczyły po nas urodę. Natomiast jeśli chodzi o temperament są naszymi przeciwieństwami. Bo to Ewa jest tą spokojną w naszym duecie, a u dziewczynek to Hania jest tą spokojniejszą z córek” – mówi Zyta.
Jako rodzina Ewa i Zyta są otwarte. Śmiało mówią o tym, że są dwoma mamami. Choć grają w otwarte karty, nie spotkały się jeszcze w swoim środowisku z odrzuceniem, pogardą czy homofobią.
Reakcje ich rodzin były różne, początkowo musiały „przetrawić” sytuację. Zdecydowanie prędzej kobiety doczekały się pozytywnych reakcji od swojego rodzeństwa. Ewa: „Dziadkowie na początku mówili rozróżniając nas. O jednej z nas mówili mama, ale o tej drugiej – ciocia. Jednak dzieci same im wskazały, jak powinni o nas mówić, czyli po prostu tak, jak mówią one same – mama Zyta i mama Ewa.”.
Z punktu widzenia prawnego rodzina zabezpieczyła się korzystając z dostępnych w polskich warunkach możliwości, czyli ustanawiając wzajemne pełnomocnictwa, dotyczące m.in. udzielania wszelkich informacje o zdrowiu, czy do odbierania dzieci. Niestety dokumenty te nie obejmują wszystkich codziennych sytuacji, na przykład szczepienia dzieci. W związku z tym Ewa nie może pójść na szczepienie z Hanią, a Zyta z Heleną, bez odrębnego upoważnienia.
Dziewczyny poczyniły również rozporządzenia na wypadek śmierci. Oczywiście zdają sobie sprawę, że treść tych dokumentów, w szczególności w zakresie opieki nad dziećmi, nie jest wiążąca dla sądu, uznały jednak, że lepiej takie dokumenty mieć, niż ich nie mieć.
Zyta: „Oczywiście rozmawiamy również między sobą o sytuacjach, które mogłyby się wydarzyć jako sytuacje kryzysowe, na przykład gdybyśmy się rozstały, czego oczywiście nie zakładamy. W takiej sytuacji na żadnej z nas nie spoczywa obowiązek alimentacyjny w stosunku do niebiologicznego dziecka, ani możliwość sprawowania nad nim opieki. I to jest bardzo przykre, bo wiemy, że część kobiet po rozstaniach ma problemy finansowe. Zostają bez alimentów, które w przypadku par hetero są przyznawane niejako z automatu.
Ewa: „Jest nam bardzo przykro, że jesteśmy nazywane ideologią. Nie jesteśmy w stanie znieść już dłużej tego bełkotu, dlatego nie oglądamy telewizji. Lokalnie nie spotykamy się z homofobią natomiast w przekazie medialnym wciąż dominuje gra pod publiczkę, to jest oburzające.”.
W wolnym czasie rodzina lubi podróżować. W przyszłości chciałyby wyjechać na stałe do Stanów Zjednoczonych.
Czują się spełnione jako matki i same określają się, po prostu, jako szczęśliwą rodzinę.